Zadbaj o zdrowie
Telefon Zaufania dla dzieci i młodzieży
116 111
Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka
800 12 12 12
Centrum Wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie
800 70 22 22
Czy palenie szkodzi?
Dowody na związek dymu papierosowego i nowotworów pojawiały się już w pierwszej połowie XX wieku.
Rak płuca występuje niemal wyłącznie u palaczy i osób narażonych na bierne palenie. Jednak fakt, że właśnie tytoń jest sprawcą raka płuca, a zawarta w nim nikotyna powoduje uzależnienie, uznano za dostatecznie udowodniony naukowo dopiero w latach 50. Kolejne dekady badań ugruntowały wiedzę na temat związku między paleniem papierosów i wieloma innymi nowotworami. W 1986 roku Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem (IARC) ogłosiła, że palenie powoduje nie tylko raka płuca, ale także układu oddechowego, raka trzustki i nowotwory dolnej części układu moczowego. W 2004 r. oficjalna lista chorób wywoływanych przez tytoń zawierała 14 różnych nowotworów. Jasno z niej wynika, że dym tytoniowy oddziałuje niemal na każdy narząd wewnętrzny.
W krajach europejskich co piąty przypadek raka jest powodowany przez palenie papierosów. Nałóg ten jest przyczyną ponad 80 proc. zachorowań na raka krtani i płuca, co drugi nowotwór gardła, co trzeci jamy ustnej i przełyku, co czwarty nowotwór wątroby, co piąty rak żołądka, co drugi przypadek raka dolnych dróg moczowych i jedno na dziesięć zachorowań na raka nosa i zatok. Dym papierosowy jest także przyczyną raka jelita grubego, odbytnicy, jajnika, trzonu macicy, trzustki, raka nerki i białaczki szpikowej. Średnio blisko 35 proc. wszystkich zgonów z powodu nowotworów można przypisać paleniu tytoniu.
Wpływ nałogu na jakość życia
Nikotynowy nałóg pogarsza jakość życia na długo przed śmiercią, powodując schorzenia układu oddechowego (astmę, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, zapalenie oskrzeli i płuc) oraz choroby układu krążenia (udar mózgu, chorobę wieńcową, zawał serca). Wieloletni palacze umierają w młodszym wieku niż osoby wolne od nałogu – połowa z nich żyje o 20-25 lat krócej niż niepalący. Według szacunków amerykańskiego Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) palenie papierosów skraca życie mężczyzn o 13,2 lat, kobiet o 14.5 lat.
Im intensywniejszy nałóg, tym większe problemy ze zdrowiem. W Stanach Zjednoczonych, w 2011 r., analizowano zwyczaje związane z nikotynowym nałogiem u 4,8 tys. chorych na raka płuca i 2,8 tys. palących bez choroby nowotworowej. Jeśli palacz sięga po pierwszy poranny papieros w ciągu 30 min. od wstania z łóżka, to jego ryzyko wystąpienia raka płuca o 1,8 razy wyższe niż w przypadku osoby, która przez co najmniej godzinę powstrzymuje się od palenia. Podobna zależność wynika z analizy zachorowalności na raka głowy i szyi. Ci najbardziej niecierpliwi palacze mają najwyższe stężenie nikotyny i innych toksycznych substancji w organizmie i są silnie uzależnieni od nikotyny.
Ilość wypalanych papierosów a badania.
Nie istnieje bezpieczna liczba papierosów. Z norweskich badań prowadzonych na 600 tys. mężczyzn i 500 tys. kobiet wynika, że wypalanie tylko czterech papierosów dziennie trzykrotnie podnosi ryzyko zgonu z powodu zawału serca lub raka płuca. Prawdopodobieństwo zachorowania na nowotwór w dużo większym stopniu zależy od długości okresu uzależnienia niż od intensywności nałogu. Natomiast przebieg choroby nowotworowej (na przykład raka pęcherza moczowego) może zależeć od intensywności nałogu. W badaniu prowadzonym na terenie Stanów Zjednoczonych stwierdzono, że osoby, które paliły więcej papierosów częściej umierały z powodu tego nowotworu niż ludzie palący niewiele.
Rak płuca najbardziej zagraża tym, którzy wpadli w nałóg w młodym wieku. Pierwsze objawy choroby pojawiają się po kilkudziesięciu latach. Zapadalność na raka płuca rośnie po 40. roku życia, najwięcej osób zaczyna chorować po ukończeniu 70. lat. Jednak większości powodowanych przez nikotynę chorób, można zapobiec zrywając z nałogiem przed czterdziestką. Ten krok szybko przynosi korzyści – po pięciu latach życia bez papierosów zmniejsza się ryzyko zachorowania na tytoniozależne nowotwory, po 10 latach jest już o połowę niższe niż to, które ma osoba paląca.
Ci, którzy palą papierosy, często nadużywają także alkoholu. Z badań prowadzonych w 2007 r. w Stanach Zjednoczonych wynika, że nawet osoby, które sięgają po papierosy sporadycznie, pięciokrotnie częściej mają problem z piciem alkoholu niż te, które nigdy nie sięgają po papierosy. Połączenie tych dwóch groźnych dla zdrowia zachowań większa ryzyko rozwoju nowotworów jamy ustnej, gardła, krtani i przełyku.
Z naukowej analizy danych 600 tys. pacjentów przeprowadzonej w Norwegii wynika, że palenie w większym stopniu naraża zdrowie kobiety niż mężczyzny. Kobiety, które zaczynają palić mają dwukrotnie większe ryzyko wystąpienia zawału serca niż początkujący palacze wśród mężczyzn. Ryzyko rozwoju raka jelita jest dwukrotnie wyższe u palących kobiet niż u mężczyzn, mimo że kobiety palą mniej (odpowiednio 19 proc. i 8 proc. w porównaniu z osobami niepalącymi). Najwyraźniej kobiecy organizm jest biologicznie bardziej wrażliwy na toksyczne działanie dymu papierosowego. Przyczyny tej prawidłowości nadal nie są jasne.
Badania
Badanie, którego wyniki opublikowano w 2013 wskazują na związek palenia papierosów i ryzyka wystąpienia raka piersi. I w tym przypadku szczególnie groźne są początki nałogu we wczesnej młodości. Przez wiele lat to powiązanie stało pod znakiem zapytania, ponieważ wiele palaczek często również pije alkohol. Podejrzewano więc, że to alkohol wpływa na wzrost prawdopodobieństwa zachorowania. Naukowcy z Amerykańskiego Towarzystwa ds. Walki z Rakiem (ACS) przeanalizowali dane 73 tys. kobiet i okazuje się, że stopień ryzyka zależy od okresu życia, w którym palenie tytoniu stało się nałogiem. Najbardziej zagrożone rakiem piersi są kobiety, które zaczęły palić co najmniej na 10 lat przed pierwszym porodem. Ich ryzyko zachorowania było wyższe o 45 proc. w porównaniu z całkowitymi abstynentkami tytoniowymi. Te wyniki są ostrzeżeniem, że najmłodsze kobiety mogą być szczególnie podatne na czynniki ryzyka. Eksperci podejrzewają, że przed porodem tkanki piersi są bardziej wrażliwe na toksyny niż po urodzeniu pierwszego dziecka.
Dym nikotynowy zawiera ponad 7 tys. związków chemicznych. Co najmniej 250 wśród tych substancji jest szkodliwa, a 70 ma działanie rakotwórcze (według danych ACS). Palący papierosy wdycha smołę, radioaktywny polon, nikiel, cyjanowodór, formaldehyd, amoniak oraz tlenek węgla, który tworząc z hemoglobiną kompleks zwany karboksyhemoglobiną sprawia, że krew staje się gorzej natleniona. Substancje rakotwórcze z dymu papierosowego mogą inicjować proces nowotworowy. W efekcie powodowanych przez nie uszkodzeń DNA komórki rosną i dzielą się bez ograniczeń. Co więcej, trujące związki chemiczne gromadzą się przez lata w organizmie palacza, potęgują swoje działanie stając się jeszcze bardziej szkodliwe i zwiększając ryzyko zachorowania na nowotwór.
Palenie cygar i fajki jest równie groźne, jak palenie papierosów. Żucie i ssanie liści tytoniowych także zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów, zwłaszcza raka jamy ustnej.
Palenie bierne stanowi nie mniejszy problem, ponieważ jest również rakotwórcze. Dym unoszący się z żarzącej się końcówki papierosa jest czterokrotnie bardziej toksyczny niż ten, którym zaciąga się palacz. W zadymionym pomieszczeniu osoba niepaląca wdycha trzy razy więcej tlenku węgla, ponad 10 razy więcej nitrozamin, 15 razy więcej benzenu i nawet do 70-u razy więcej amoniaku niż podczas aktywnego palenia papierosów.
Bierne palenie podnosi ryzyko zachorowania na raka płuca o jedną czwartą, zwiększa także zagrożenie rakiem krtani i przełyku. Najbardziej narażone na wpływ cudzego nałogu są dzieci, których rodzice palą w domu. Istnieją dowody, że dym papierosowy, z którym się stale stykają, zwiększa zagrożenie dziecięcą białaczką i rakiem krtani, gardła, mózgu, pęcherza moczowego, odbytu i żołądka (raport ACS). Rodzice, którzy palą zanim kobieta zajdzie w ciążę oraz w trakcie ciąży zwiększają ryzyko, że ich dziecko zachoruje na rzadki nowotwór wątroby ? hepatoblastomę (badania IARC). Najprawdopodobniej rak ten zaczyna się rozwijać jeszcze w czasie życia płodowego. W porównaniu z parą niepalącą zagrożenie tym nowotworem rośnie dwukrotnie, gdy jeden rodzic pali; pięciokrotnie, gdy obydwoje palą papierosy.
Szkodliwe jest nawet przebywanie w pomieszczeniach przesyconych zapachem dymu tytoniowego. Gazowe pozostałości po wypalonych papierosach osadzają się na powierzchni mebli, tkanin, stają się składnikiem kurzu. O ich obecności świadczy nieprzyjemny zapach utrzymujący się w zamkniętych pomieszczeniach przez wiele miesięcy, a nawet lat. Substancje zawarte w osadzie z dymu tytoniowego są nadal aktywne chemicznie i szkodzą zdrowiu.
Do czego zdolny jest alkohol?
Picie alkoholu może być przyczyną raka.
Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. O wiele więcej powszechnie wiadomo na temat wpływu palenia papierosów, czy diety na ryzyko zachorowania na nowotwory.
Szacuje się, że 2 do 4 proc. wszystkich przypadków nowotworów spowodowanych jest pośrednio lub bezpośrednio przez alkohol. Regularne picie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia raka jamy ustnej, gardła, przełyku, krtani, wątroby i piersi u kobiet. Brakuje natomiast jednoznacznych dowodów na podobną zależność między nadmiarem alkoholu a rakiem jelita grubego.
Nie trzeba się upijać, by zwiększać zagrożenie chorobami. Z perspektywy profilaktyki nowotworowej nie ma bezpiecznej ilości alkoholu. Z naukowych analiz wynika, że nie rodzaj, ale ilość spożytego alkoholu zwiększa ryzyko zachorowania na raka. Jednak trudno uogólniać skutki picia nawet niewielkich ilości alkoholu, ponieważ zależą m. in. od wieku, stanu zdrowia, diety oraz płci. Organizm kobiety radzi sobie gorzej z alkoholem niż organizm mężczyzny. Wynika to z różnicy w ilości gromadzonej w ciele wody. Kobieta po wypiciu podobnej ilość alkoholu ma dużo wyższe stężenie alkoholu we krwi niż mężczyzna o podobnej masie. Za dopuszczalną, względnie bezpieczną uznaje się jedną porcję czystego alkoholu (10 g) dziennie dla kobiet, czyli jeden kieliszek wina, szklankę piwa lub mały kieliszek mocnego alkoholu. Porcja to 30 ml wódki (40 proc./vol.), 100 ml wina (12 proc./vol.), 285 ml mocnego piwa (4.9 proc./vol.) lub 375 ml lekkiego piwa (3,5 proc./vol.). Dla mężczyzny dopuszczalne dzienne spożycie jest dwukrotnie wyższe.
Palenie papierosów potęguje działanie alkoholu.
Ale też sam alkohol ułatwia i przyspiesza wnikanie substancji rakotwórczych zawartych w dymie papierosowym w obrębie jamy ustnej i gardła. Każda z tych używek z osobna jest więc wielokrotnie mniej groźna dla zdrowia. Niestety kieliszek i papieros to często nierozłączna para, więc ci, którzy palą i piją narażają się na 10-100 razy większe ryzyko zachorowania na nowotwory. Całkowite zerwanie z obu nałogami ograniczyłoby liczbę przypadków raka jamy ustnej, aż o 83 proc.! Zmniejszając tylko ilość wypijanego alkoholu, można by zapobiec 42 proc. przypadków raka jamy ustnej, gardła i przełyku, 34 proc. przypadków raka krtani i 21 proc. przypadków raka wątroby (dane z Danii z 2001 r.).
Ryzyko wystąpienia raka głowy i szyi obniża się znacznie dopiero w 10 lat po przerwaniu picia, zaś po ponad 20 latach zrównuje się z tym, które mają abstynenci. Ta reguła bardzo przypomina zależność między paleniem papierosów i rakiem płuc. Trzeba bardzo długiego okresu czasu, by stopień zagrożenia chorobą wrócił do poziomu sprzed nałogu.
Część badań prowadzonych na dużych grupach osób dowodzi, że picie alkoholu jest przyczyną raka jelita grubego. Może to wynikać z faktu, że alkohol jest bardzo dobrym rozpuszczalnikiem i ułatwia wnikanie rakotwórczych substancji uwalnianych z pokarmu do komórek jelita. Wydaje się jednak, że główną rolę sprawczą w rozwoju raka okrężnicy gra zła dieta. Zła, czyli uboga w błonnik i ryby, obfitująca w czerwone i przetworzone mięso oraz często zakrapiana alkoholem. Wstępne wyniki toczącego się jeszcze badania ogólnoeuropejskiego (EPIC ? European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition) sugerują, że picie alkoholu wiąże się z podwyższonym ryzykiem rozwoju raka odbytnicy, ale nie raka jelita grubego. I kolejny płynący z tych analiz wniosek: spożycie alkoholu nie wpływa na ryzyko zachorowania na raka żołądka.
W największym stopniu za rakotwórczy efekt picia najprawdopodobniej odpowiada aldehyd octowy, będący toksycznym produktem trawienia etanolu. Ten właśnie związek chemiczny powoduje kaca, ale jego działanie ma także o wiele poważniejsze skutki niż złe samopoczucie następnego dnia. Aldehyd octowy uszkadza DNA i upośledza naturalną zdolność komórki do naprawiania tych uszkodzeń. W efekcie rośnie prawdopodobieństwo powstania szkodliwych mutacji. Istnieją naukowe podstawy, by przypuszczać, że aldehyd octowy przyspiesza wzrost guza.
Etanol jest rozkładany głównie w wątrobie i wątrobie szkodzi najbardziej. Nadużywanie alkoholu uszkadza komórki tego narządu oraz powoduje jego nieodwracalne zwłóknienie. Olbrzymia większość, bo aż 80 proc. osób z rakiem wątroby cierpi jednocześnie na marskość. Ta choroba, to poważny czynnik ryzyka wystąpienia nowotworu. Ponadto długoletnie intensywne picie może pogłębić marskość spowodowaną wirusowym zapaleniem wątroby typu B lub typu C (27-80 proc. chorych na raka wątroby ma dodatni wynik testu wykrywającego te wirusy).
Kobiety, które nadużywają alkoholu częściej niż mężczyźni cierpią na zapalenie, a nawet marskość wątroby. Pod wpływem alkoholu, ale także nikotyny, rośnie ilość estrogenu, żeńskiego hormonu płciowego. Usunięcie nadmiaru tej substancji, to dodatkowy wysiłek dla wątroby.
Udowodniono, że wyższy poziom estrogenu we krwi, zwiększa ryzyko rozwoju raka piersi. Szczególnie wyraźnie u kobiet z nadwagą i otyłych. Estrogen daje sygnał komórkom gruczołu piersiowego, kiedy mają się dzielić, ale to nie jedyny mechanizm wiążący ten hormon z procesem nowotworowym. Wpływ estrogenu ma bardzo złożony charakter i nie został jeszcze do końca poznany. Wystarczy jeden kieliszek wina dziennie, by spowodować podwyższenie poziomu hormonów. Alkohol sprawia, że stężenie estrogenu we krwi jest podwyższone, ale szczególnie duże staje się w połowie cyklu menstruacyjnego (o 27-38 proc. więcej niż u abstynentek), gdy poziom estrogenu z natury jest już wysoki. Stąd też podejrzenia, że alkohol może silniej inicjować procesy nowotworowe u nastolatek i młodych kobiet niż w późniejszym wieku. Nowotwór rozwija się przez kilkadziesiąt lat zanim będzie go można wykryć. Picie w młodym wieku może przyspieszać wzrost już istniejącego guza, natomiast po menopauzie umiarkowane spożycie alkoholu nie podnosi poziomu estrogenu.
Im większe spożycie alkoholu, tym wyższe ryzyko zachorowania na raka piersi. Nawet kobieta, która codziennie do obiadu wypija tylko jeden kieliszek wina ma o 7-10 proc. większe ryzyko tej choroby niż całkowita abstynentka (dane Międzynarodowej Agencji ds. Badań nad Rakiem). Wpływ trzech i więcej porcji alkoholu działa podobnie, jak paczka papierosów wypalana dzień w dzień. Zwiększa ryzyko wystąpienia raka piersi o 40-50 proc. w porównaniu z kobietami, które bardzo rzadko sięgają po kieliszek.
Alkohol jest wiązany z wieloma typami nowotworów różnych narządów, jednak tkanki piersi są wyjątkowo podatne na jego rakotwórcze działanie. Ryzyko zachorowania na raka piersi rośnie nawet przy niewielkich ilościach tej używki. Dlatego zaleca się, by zdrowe kobiety nie piły więcej niż jedną porcję (10-12 g czystego alkoholu) dziennie. Liczba zachorowań na raka piersi stale rośnie, więc ta rekomendacja nabiera szczególnego znaczenia.
W Europie północnej blisko 5 proc. przypadków nowotworu piersi wiąże się z nadużywaniem alkoholu; we Włoszech i Francji aż 10 proc. przypadków. Przyczyny tego należy upatrywać w tradycji, w tych krajach kobiety piją alkohol częściej niż w innych rejonach Europy. Szacuje się, że umiarkowane picie przyczynia się do 1-2 proc. wszystkich zachorowań na raka piersi.
Szczególnie wrażliwe na działanie alkoholu są kobiety z nadwagą lub otyłe po menopauzie. Z badania Life After Cancer Epidemiology Study 2009 prowadzonego na grupie kobiet wyleczonych z raka piersi wynika, że lepiej by w ogóle po alkohol nie sięgały. Nawrót choroby najczęściej następował u tych osób, które piły nawet tylko jeden kieliszek alkoholu dziennie.
Podobne zalecenia dotyczą młodych kobiet, których najbliższe krewne miały łagodną lub złośliwą zmianę nowotworową w piersi. Już sam ten fakt dwukrotnie zwiększa ryzyko zachorowania w porównaniu z osobą, w której rodzinie nie było przypadków raka piersi. Alkohol podwyższa ryzyko jeszcze bardziej. Nawet bardzo umiarkowane picie (3-6 drinków w tygodniu) może zainicjować proces nowotworowy. Kobiety, które już są zagrożone rakiem piersi,powinny więc zrezygnować całkowicie z alkoholu.
Oczywiście, spożywanie alkoholu ma też dobre strony. W niewielkich ilościach chroni przed problemami ze zdrowiem, które przytrafiają się częściej niż rak piersi: udarem mózgu, cukrzycą, zawałem serca, niepełnosprawnością w podeszłym wieku. W przypadku kobiety po menopauzie już jeden drink tygodniowo wystarcza, by zmniejszyć ryzyko wystąpienia udaru i zawału serca o 36 proc (dane z badań europejskich z 2007 r). Ważenie potencjalnych korzyści i zagrożeń płynących z picia alkoholu to sprawa indywidualna, a wybór powinien też zależeć od historii chorób w rodzinie.
Czy dieta jest potrzebna?
Przyczynę blisko 30 proc. nowotworów stanowi dieta. Niewłaściwy sposób odżywiania jest drugim po paleniu tytoniu elementem naszego codziennego życia mającym duży wpływ na ryzyko wystąpienia choroby nowotworowej. W gruncie rzeczy to pozytywna informacja, ponieważ mamy całkowitą kontrolę nad tym co jemy. Pomimo że nie ma diety o właściwościach leczniczych, ale coraz więcej wiadomo o diecie, która ma duży potencjał, by chronić przed rakiem. Właściwie dobrana może spowolnić postęp choroby i złagodzić jej przebieg.
Związek między sposobem odżywiania się i nowotworami jest bardzo złożoną zależnością. Po części dlatego, że na dietę składają się tak różne pokarmy i tak różne składniki odżywcze. Wiele z nich wpływa na ryzyko rozwoju choroby nowotworowej, często w połączeniu z innymi czynnikami. Ponadto nasze geny także zmieniają sposób, w jaki pożywienie oddziałuje na organizm. Najlepiej udowodniono związek sposobu odżywiania się i raka jelita grubego, przełyku, żołądka, jamy ustnej. Natomiast w mniejszym stopniu dieta wpływa na zachorowania na raka wątroby, woreczka żółciowego i nerki.
Polska tradycyjna kuchnia nie sprzyja zdrowiu.
Nasza dieta obfituje w tłuszcze, cukry proste i sól, dostarcza za mało mikroelementów i witamin. Przyjmujemy zbyt wiele kalorii z niewłaściwych źródeł. Trzeba więc dbać o odpowiednią ilość warzyw i owoców. Według rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia należy te roślinne produkty jeść w ilości co najmniej 400 g dziennie, najlepiej w pięciu porcjach. Dobrze jeśli zastępują przekąski między dużymi posiłkami. Warto stosować regułę pięciu kolorów, by w diecie były obecne warzywa i owoce czerwone, zielone, białe, fioletowe i żółtopomarańczowe. Związki chemiczne, które nadają im barwę są dobre dla naszego zdrowia. Wpływ poszczególnych witamin i mikroelementów na ryzyko zachorowania na konkretne nowotwory jest nadal niejasny. Najprawdopodobniej skutecznie działa cała paleta roślinnych barw. Jedno z badań dowodzi, że osoby, których dieta obfituje w różnorodne warzywa i owoce mają o ponad jedną piątą niższe ryzyko zachorowania na nowotwór jamy ustnej niż ludzie nawykli do jedzenia tylko niektórych z nich.
Badania na skalę ogólnoeuropejską (EPIC European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition) z 2004 r., wykazały, że jedzenie bardzo dużych ilości warzyw i owoców może zmniejszyć ryzyko rozwoju raka jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku (nawet o jedną trzecią), żołądka, a także płuc (o jedną czwartą). Natomiast jest mało prawdopodobne, by ten element diety chronił przed nowotworem piersi, prostaty, jajnika i nerek.
Badania nad konkretnymi składnikami roślinnymi diety koncentrują się m.in. na warzywach z rodziny krzyżowych, do których należą brokuły, brukselka, kapusta, kalafior, rzodkiewka, rzepa, gorczyca. Wszystkie obfitują w glukozynolany, substancje zawierające siarkę. Glukozynolany w trakcie trawienia są rozkładane do związków biologicznie aktywnych, które w badaniach laboratoryjnych mają silne działanie hamujące proces nowotworowy. Chronią komórkowe DNA przed uszkodzeniami, pomagają dezaktywować karcynogeny, zapobiegają procesom zapalnym, stymulują śmierć komórkową (apoptozę), hamują tworzenie naczyń krwionośnych, które odżywiają guz, ograniczają rozsiew komórek nowotworowych. Niestety u ludzi ten dobroczynny efekt nie jest tak oczywisty jak w badaniach na zwierzętach, czy w na poziomie eksperymentów komórkowych. Badania związku między ryzykiem wystąpienia różnych typów nowotworów i spożyciem warzyw krzyżowych, prowadzone na dużych grupach osób, dają sprzeczne wyniki.
Likopen składnik pomidorów jest cenną bronią w walce z rakiem prostaty. Występuje i w świeżych pomidorach, i we wszystkich produktach pomidorowych ? soku, koncentracie, ketchupie. Jako silny przeciwutleniacz chroni DNA komórki przed uszkodzeniami. Badania prowadzone w Stanach Zjednoczonych dowodzą, że jedzenie pomidorów 2-4 razy w tygodniu zmniejsza ryzyko zachorowania na raka prostaty o jedną czwartą. Również w Europie mężczyznom mającym wysoki poziom likopenu w organizmie w niewielkim stopniu groziły zaawansowane stadia tego nowotworu. Nie wiadomo jednak, w jakich ilościach związek ten ma działanie profilaktyczne.
Nie należy iść drogą na skróty i zastępować różnorodnej, zbilansowanej diety witaminowymi suplementami. W kilku badaniach stwierdzono, że wysokie dawki tych preparatów nie tylko nie pomagają, ale wręcz mogą szkodzić zwiększając ryzyko rozwoju choroby nowotworowej. Wiele suplementów zawiera dużą ilość różnych substancji, które wcale nie są potrzebne. Zażywanie tabletek daje poczucie bezpieczeństwa, tyle że to złudzenie, gdyż wchłanianie zawartych w nich związków jest niewielkie, zwykle wynosi kilka-kilkadziesiąt procent. Poza tym nie wiadomo, czy substancje te podane w sztucznej przecież formie, rzeczywiście działają prozdrowotnie. Likopen chroni przed rakiem prostaty, jeśli jest dostarczany w pomidorach, czyli w swoim naturalnym otoczeniu. Nikt jednak nie wie, jak działa podany w tabletce. Wszystkie bowiem aktywne biologicznie substancje potrzebują wielu innych, by spełnić swoją ochronną funkcję.
Błonnik (czyli włókno pokarmowe), składnik warzyw, owoców, ale przede wszystkim także produktów z mąki z pełnego przemiału, takich jak chleb razowy, czy makaron, płatki owsiane, brązowy ryż jest także ważnym składnikiem przeciwnowotworowej diety. Od blisko 30 lat zaleca się spożywanie pokarmów bogatych w błonnik, który ma chronić przed rakiem jelita grubego. Podstawą tych rekomendacji jest fakt, że w krajach o wysokim spożyciu włókna pokarmowego zachorowalność na raka jelita grubego jest niższa niż w krajach, w których przeważa dieta uboga w ten składnik. Mimo to nadal brakuje dowodów jednoznacznie potwierdzających tę zależność.
Ostatnia, opublikowana w 2011 r., analiza wyników 25 badań obejmujących w sumie około 2 mln uczestników wykonana w ramach projektu World Cancer Research Fund/American Institute for Cancer Research?s Continuous Update Project (CUP) dowiodła, że błonnik ma wpływ na ryzyko wystąpienia raka jelita grubego. W porównaniu z minimalnym udziałem pełnoziarnistych produktów w diecie, każdy wzrost spożycia o 10 g/dziennie dietetycznego błonnika wiązał się ze spadkiem ryzyka rozwoju tego nowotworu o 10 proc. Przy trzech porcjach pełnoziarnistych produktów (90 g/dziennie) to ograniczenie wynosiło już 20 proc. Co jednak zaskoczyło wszystkich ? takiej zależności nie stwierdzono dla błonnika dostarczanego w warzywach, także strączkowych i owocach. Te wyniki nie umniejszają prozdrowotnego działania diety obfitującej we włókno pokarmowe, gdyż chroni ona także przed innymi przewlekłymi chorobami: schorzeniami układu krwionośnego, cukrzycą typu 2, nadwagą i otyłością.
Wśród pokarmów, które należy ograniczać jest także czerwone mięso (wołowina, wieprzowina, cielęcina). Nie powinno się go jeść więcej niż 500 g tygodniowo, a bardzo niewielką część z tej ilości mogą stanowić wędliny (zalecenia Światowego Funduszu Badań nad Rakiem – WCRF). W badaniu EPIC stwierdzono, że u osób, które na co dzień jadły ok. 80 g czerwonego mięsa, ryzyko zachorowania na raka jelita grubego zwiększało się o jedną trzecią. Przybywa też coraz więcej dowodów potwierdzających podobną zależność dla raka trzustki i żołądka. Czerwone mięso i wędliny zawierają szczególnie duże ilości hemu (zawierającego żelazo składnika hemoglobiny), który nadaje mięsu czerwony kolor. Mięso drobiowe ma znacznie mniej tego barwnika. Hem, może drażnić i uszkadzać śluzówkę jelita grubego, a także stymulować bakterie żyjące w tej części układu pokarmowego do produkcji substancji rakotwórczych. Ten fakty być może tłumaczy, dlaczego jedzenie mięsa białego nie jest związane ze zwiększeniem ryzyka zachorowania raka jelita grubego.
Naukowcy nie są zgodni co do tego, czy tłusta dieta zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów piersi. W dwóch, największych przeprowadzonych do tej pory badaniach EPIC dowiedziono, że kobiety, które często jedzą produkty zawierające wiele nasyconych kwasów tłuszczowych, mają blisko dwukrotnie większe ryzyko zachorowania na raka piersi. Być może dzieje się tak dlatego, że ten rodzaj kwasów tłuszczowych podwyższa poziom estrogenów i innych hormonów we krwi.
Wysokie spożycie soli jest jedną z prawdopodobnych przyczyn raka żołądka, a także nadciśnienia i udarów mózgu. Gdyby większość soli dodawana była przy stole, podczas posiłku, czy w trakcie gotowania, łatwo byłoby uniknąć jej nadmiaru. Tymczasem większość jest dodawana podczas procesu produkcji żywności. Zawierają ją nawet te produkty, w których soli nie wyczuwamy, na przykład chleb, czy płatki do mleka. W efekcie nasza dieta zawiera jej nawet dwa razy za dużo. Średnia europejska to 9-12 g soli dziennie, podczas gdy zalecane jest nie więcej niż 5 g. Ocenia się, że co czwarty przypadek zachorowania na raka żołądka wiąże się z nadmiernie słoną dietą, która uszkadza nabłonek żołądka i wywołuje jego stany zapalne.
Co więc można zalecać osobie, która chciałaby stosować dietę prozdrowotną?
Należy przyjąć zasadę, by jeść wszystko, ale we właściwych proporcjach. Jadłospis musi być prawidłowo zbilansowany pod względem makro składników (czyli węglowodanów, tłuszczy i białek) i mikro składników (czyli mikroelementów i witamin). Często mamy tendencje do przesadzania ze składnikami, które są ?podejrzane? o jakąkolwiek działalność przeciwnowotworową. Tymczasem to różnorodność na talerzu chroni zdrowie, bowiem jedną z podstawowych zalet diety śródziemnomorskiej jest właśnie obfitość różnych roślinnych produktów, duże ilości produktów zbożowych, a także oliwa, jako główne źródło tłuszczu, niewiele czerwonego mięsa i wino spożywane w umiarkowanych ilościach. Duże znaczenie ma sposób picia alkoholu, czyli do posiłków, ale przede wszystkim ilość alkoholu. Umiarkowane spożycie alkoholi wydłuża życie, chroni przed chorobami kardiologicznymi i nowotworowymi, pod warunkiem jednak, że nie więcej, jak jeden kieliszek wina dziennie dla kobiety i dwa w przypadku mężczyzny. Wino wypijane w większych ilościach przyczynia się do rozwoju raka układu pokarmowego, górnych dróg oddechowych, wątroby i raka piersi.
W Zdrowym ciele Zdrowy duch!
Namawianie do regularnego, intensywnego ruchu kojarzy się głównie z walką o szczupłą sylwetkę. Tymczasem aktywność fizyczna jest jednym z ważnych elementów trybu życia, który wpływa na ryzyko zachorowania na raka. Z biologicznego punktu widzenia wszyscy jesteśmy łowcami i zbieraczami z epoki kamiennej przeniesionymi do współczesnego świata. Obecny tryb życia drastycznie różni się od tego, do którego został dostosowany nasz organizm. Dawniej ludzie stale byli w ruchu, zdobycie pokarmu wiązało się z dużym wysiłkiem. Tymczasem obecnie kulturowe uwarunkowania pozwalają i wręcz wymuszają brak aktywności fizycznej. To pogłębiające się niedopasowanie między biologią i kulturą jest przyczyną m.in. rosnącego ryzyka rozwoju chorób przewlekłych. Na ile więc brak ruchu może narażać na ryzyko rozwoju nowotworu? Z badań nad epidemiologią nowotworów płynie ważny wniosek: aktywny tryb życia chroni przed rakiem niezależnie od masy ciała!
Wyniki badania prowadzonego na terenie Wielkiej Brytanii wskazują, że siedzący tryb życia odpowiada za nie więcej jak 4 proc. wszystkich przypadków nowotworów raka jelita grubego, piersi i trzonu macicy. Opublikowane w 2008 r., badania prowadzone na terenie Szwecji, w których wzięło udział ponad 40 tys. mężczyzn dowodzą, że ludzie, którzy przez co najmniej pół godziny dziennie spacerowali lub jeździli na rowerze, mieli o 34 proc. niższe ryzyko zgonu z powodu choroby nowotworowej i o 33 proc. wyższe szanse pokonania raka niż osoby, które spędzały czas głównie siedząc. Ci z badanych mężczyzn, którzy dłużej, bo przez godzinę dziennie, byli aktywni fizycznie mieli o 16 proc. niższe ryzyko zachorowania na raka.
Najwięcej naukowych dowodów wskazuje na powiązanie braku ruchu i ryzyka zachorowania na raka jelita grubego. Uważa się, że zwiększająca się liczba zachorowań na raka jelita grubego w krajach rozwiniętych może być właśnie wynikiem siedzącego trybu życia i nadmiernie kalorycznej diety. Liczba zgonów z powodu tej choroby w pewnym stopniu także zależy od nadwagi i otyłości, tę korelację częściej obserwuje się u mężczyzn niż u kobiet.
Potwierdzono bardzo duży wpływ ćwiczeń fizycznych na zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka jelita grubego (może zmniejszać ryzyko o jedną czwartą, a u osób szczupłych nawet o połowę). Mechanizm tego dobroczynnego działania jest złożony. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o zrzucenie nadmiarowych kilogramów, choć oczywiście jest to bardzo korzystne dla zdrowia, szczególnie, gdy dzięki ćwiczeniom udaje się zmniejszyć ilość tkanki tłuszczowej gromadzącej się wewnątrz jamy brzusznej wokół różnych narządów.
Intensywna aktywność fizyczna obniża ryzyko zachorowania na raka jelita grubego, zwłaszcza jeśli w rodzinie już ktoś chorował na ten nowotwór lub miał polipy, które z czasem mogą się przekształcić w zmiany nowotworowe. Ponadto ruch reguluje pracę układu pokarmowego, przyspiesza wypróżnienia, a dzięki temu substancje zawarte w niestrawionym pokarmie, z których część może inicjować zmiany nowotworowe, szybciej opuszczają jelita. Intensywny ruch ogranicza ilość insuliny, a także niektórych hormonów i substancji stymulujących wzrost, które w wysokich stężeniach stymulują powiększanie się guzów. Wysiłek fizyczny ogranicza także stany zapalne w jelicie grubym, które również do pewnego stopnia mogą przyczyniać się do rozwoju raka.
Naukowcy badający związek różnych aspektów trybu życia z prawdopodobieństwem zachorowania na nowotwór piersi początkowo zakładali, że intensywne ćwiczenia chronią przed tą chorobą ponieważ utrzymują w ryzach masę ciała i poziom hormonów. Okazało się to słusznym założeniem, jednak z czasem wyniki ich pracy ujawniły dodatkowy fakt. Ruch sam w sobie chroni przed rakiem piersi, zarówno kobiety przed, jak i po menopauzie. Intensywny wysiłek fizyczny największe profilaktyczne korzyści daje kobietom szczupłym, bez nadwagi.
Nowotworom piersi najskuteczniej przeciwdziała sport uprawiany w okresie młodości. W późniejszym okresie najkorzystniejsze są regularne ćwiczenia będące elementem codziennej rutyny, ale nawet kobiety, które po 50-tce zmieniają tryb życia na bardziej aktywny mają niższe ryzyko zachorowania na raka piersi niż kobiety spędzające większość czasu w bezruchu. Badania nad wpływem diety (bogatej w warzywa i owoce oraz ubogiej w tłuszcze) nie dają jednoznacznych wyników. Dlatego przyjęto, że najskuteczniejsze profilaktyczne działanie ma właściwa dieta połączona z aktywnością fizyczną.
Co do raka trzonu macicy wiadomo, że niezależnie od poziomu aktywności fizycznej, długie godziny w pozycji siedzącej podwyższają ryzyko zachorowania. Podejrzewa się, że intensywny ruch może w jakimś stopniu także chronić przed rakiem płuc i trzustki. Na razie brakuje mocnych dowodów, które by to potwierdzały.
Jak duża musi być dawka regularnie uprawianych ćwiczeń, by zaczęła chronić przed procesem nowotworowym? Jaki typ fizycznej aktywności jest najskuteczniejszy w walce z rakiem?
Profilaktycznie działa już dawka 30 minut ćwiczeń, trzy razy w tygodniu. Jeszcze lepiej dla zdrowia, gdy na wysiłek fizyczny uda się znaleźć czas pięć razy w tygodniu. Korzyści zdrowotne pojawiają się od razu i nigdy nie jest za późno, by zacząć wprowadzać zmiany w swoim trybie życia. Jednak w przypadku raka jelita grubego, podobnie jak raka piersi, aktywność fizyczna skuteczniej przeciwdziała wczesnym stadiom procesu nowotworowego, czego dowodzi badanie prowadzone na blisko 160 tys. mężczyzn i kobiet w projekcie Cancer Prevention Study II, którego wyniki opublikowano w 2004 r.
Długość okresu, w którym uprawiane są ćwiczenia, jest ważna. Dlatego im wcześniej ruch stanie się rutyną w życiu, tym lepiej. Na szczęście i w tym wypadku sprawdza się reguła ?ziarnko do ziarnka….? – każdy nawet najmniejszy wysiłek w ciągu dnia sumuje się, więc na aktywność fizyczną nie trzeba specjalnie wygospodarowywać czasu. Można korzystać ze schodów zamiast z windy, czy przynajmniej część drogi do pracy i szkoły odbywać pieszo. W ogólnym bilansie codziennego ruchu mocną pozycję stanowią nawet prace domowe, spacer z psem, uprawianie ogrodu, grabienie liści, odśnieżanie chodnika. Wszystkie te aktywności mają umiarkowaną intensywność. Lepsze dla zdrowia są oczywiście te, które angażują duże grupy mięśni, powodują wyraźne przyspieszenie akcji serca, pocenie się, przyspieszenie oddechu, czyli bieganie, szybka jazda na rowerze, siłownia, pływanie, skakanka, aerobik, sztuki walki, tenis.
W tej sferze życia, jak w mało której, sprawdza się powiedzenie ?…czym skorupka za młodu nasiąknie…? ? aktywne fizycznie dziecko wyrasta na aktywnego fizycznie dorosłego. Ideałem byłoby, gdyby młodzi ludzie uprawiali ćwiczenia co najmniej przez godzinę dziennie, przy czym bardzo intensywne trzy razy w tygodniu.
Dlaczego warto się zaszczepić?
Szczepienia ochronne to najskuteczniejszy – biorąc pod uwagę odsetek zachorowań, których można uniknąć szczepiąc całą populację – i najbardziej efektywny sposób zapobiegania wielu chorobom zakaźnym.
Zapewniając odporność na te choroby, chronią nas przed ich groźnymi skutkami.
Szczepiąc siebie i swoich bliskich chronimy przed ciężkimi zachorowaniami także te osoby, których nie można zaszczepić z przyczyn medycznych.
Pamiętajmy:
- Szczepienia ratują życie.
- Epidemie chorób zakaźnych nadal stanowią poważne zagrożenie, także dla Europejczyków.
- Powikłania chorób, którym można zapobiegać za pomocą szczepień ochronnych, wciąż grożą śmiercią – szczególnie małym dzieciom.
- Szczepienia eliminują groźne choroby z naszego otoczenia.
- Szczepienia są tańsze niż leczenie powikłań chorób zakaźnych.
- Szczepienia obowiązkowe są bezpłatne.
Światowa Organizacja Zdrowia ostrzega
pandemia COVID-19 zagroziła poczynionym w ostatnich latach postępom w walce z różnymi chorobami, a jedną z nich jest gruźlica. Jak się właśnie dowiadujemy, po raz pierwszy od dziesięcioleci obserwujemy w Europie wzrost przypadków zachorowań.
A jakie objawy powinny zwrócić naszą uwagę?
Uporczywy kaszel, który trwa dłużej niż trzy tygodnie i zwykle powoduje odkrztuszanie flegmy (także krwawej), pogarszające się duszności, brak apetytu i utrata masy ciała, wysoka temperatura, nocne poty oraz skrajne zmęczenie lub znużenie. Same w sobie nie są wystarczające do postawienia diagnozy, ale powinny skłonić do szukania pomocy lekarskiej i dalszej diagnostyki (diagnostyka mikrobiologiczna).